Święto Chrztu Polski, 14 kwietnia
Stopień powiązania ze sobą sfery świeckiej i świętej w Polsce jest wysoki. Religia – rzymskokatolicka – jest silnie związana z polityką. Zmiana władz po 1989 następowała, różne opcje rządziły, jednak w żadnym wypadku ten splot nie był słabszy. Wpływ Kościoła katolickiego na decyzje polityczne przez te ponad trzy dekady jest wyraźny, dotykający wielu sfer naszej codzienności. Symbolicznym tego przykładem jest ustanowienie Święta Chrztu Polski w 2019 roku. Dnia 9 kwietnia tego roku w Dzienniku Ustaw opublikowano przyjętą dnia 22 lutego ustawę o ustanowieniu dnia 14 kwietnia Świętem Chrztu Polski jako świętem państwowym.
Jak napisano w dokumencie: „W celu upamiętnienia chrztu Polski, datowanego na 14 kwietnia 966 r., zważywszy na doniosłość decyzji Mieszka I, uznawanej za początek Państwa Polskiego”. Powiązano zatem początek państwowości z przyjęciem chrześcijaństwa przez władcę i jego świtę (bo wszak nie całej społeczności, tym bardziej nie przez naród, są to bowiem kategorie na wskroś nowoczesne). Nie przypadkiem ustanowienie święta dokonało się w czasie rządów opcji konserwatywnej, narodowo-katolickiej, deklarującej przywiązanie do chrześcijańskich wartości. I tak jak wszystkie święta religijne, które stają się państwowymi, tak i w tym wypadku staje się ono wykluczające dla tych wszystkich grup, które nie pasują do wizji świata reprezentowanej przez przedstawicieli władzy. Wyraźnie te problem pokazują wyniki głosowania, w których przyjęto ów dokument większością 227 głosów za, wobec 125 przeciw. Za była koalicja rządząca wraz z Kukiz15 i posłami niezrzeszonymi, przeciw zaś znacząca część opozycji [ zob. tutaj]
Jeszcze ciekawsza jest historia całego procesu legislacyjnego, sięgająca prac nad ustawą do roku 2017. Złożony 7 marca tego roku (druk nr 1456) projekt ustawy był obszerniejszy niż ten przyjęty. Dokument rozpoczyna się dłuższym uzasadnieniem: „W celu upamiętnienia chrztu Polski dokonanego 14 kwietnia 966r., zważywszy na doniosłość decyzji Mieszka I, cywilizacyjną wagę tego wydarzenia, kluczowe znaczenie dla rozwoju naszej Ojczyzny, a jednocześnie znikomą obecność tego historycznego faktu w społecznej świadomości…”. Wprost zatem sytuuje się święto w perspektywę współeczności i prowadzonej przez konserwatywną władzę polityki historycznej. Kluczowym elementem jest tu znikoma obecność pamięci o chrzcie Polski w pamięci wspólnotowej. Ustanowienie święta ma ten stan rzeczy zmienić. Jeszcze ciekawszy jest proponowany artykuł 3 tej ustawy. Mówi się tam wprost: „Jest to dzień narodowej refleksji nad dziedzictwem naszych ojców, nad odpowiedzialnością wszelkich władz państwowych, wszystkich obywateli i każdego z osobna za naszą Ojczyznę, za jej przyszłość i pomyślność. Święto to powinno służyć inspiracji do podejmowania działań na rzecz dobra wspólnego”. Użycie komunitarystycznej kategorii „dobra wspólnego” jest oczywiście hasłem, pod którym warto by było się podpisać. Jednak wcześniejsze odniesienia do „dziedzictwa naszych ojców” wskazują na patriarchalnie pojmowanie przeszłości przez konserwatywną partię rządzącą. To sytuacja dnia dzisiejszego.
Z historycznego punktu widzenia interesujące są dwie kwestie. Pierwszą sprawą jest powiązanie państwowego z religijnym, drugim obchodzenie rocznic rocznic i świętowanie przez odwoływanie się do poprzednich obchodów [zob. tutaj].
O ile bowiem obchody roku 1966 przyniosły wyraźny podział na to, co państwowe (obchody tysiąclecia państwowości polskiej) i na to, co kościelne (obchody milenium chrztu i chrześcijaństwa), o tyle współcześnie te dwa wymiary zlewają się ze sobą. To chrześcijaństwo staje się kluczem do państwowości. Znika zaś interpretacja, w której to chrześcijaństwo było przez Mieszka wykorzystane instrumentalnie do osiągnięcia określonych celów politycznych. A tym bardziej nieobecna jest perspektywa szerszej społeczności Polan, która temu procesowi chrystianizacji się nie poddała, zaś pełne (cokolwiek to by miało oznaczać) przejście na chrześcijaństwo zajęło jeszcze wieki.
Nie mniej interesujący jest fakt, że przy różnego rodzaju rocznicowych obchodach – co było widać wyraźnie w roku 2016, gdy obchodzono 1050 rocznicę „chrztu Polski” – odwołujemy się do obchodów roku 1966. Stały się one wyznacznikiem pewnego rodzaju przełomu w myśleniu o obecności religii w przestrzeni publicznej. I jest tak po dziś dzień, co po roku 1989 stało się znakiem nowej rzeczywistości politycznej i charakteru sfery publicznej w Polsce. O ile rok 1966 był naznaczony napięciem i wyraźnym konfliktem między partią a Kościołem, o tyle po 1989 roku te przeszkody znikły. Zatem obchody – kościelne oczywiście – wyznaczają wspólnotowy horyzont rocznicowych obchodów, politycznie zaś znajdują poparcie w postaci konserwatywnej władzy.
Rocznicowe świętowanie i historyczne odniesienia to zawsze gra z dniem dzisiejszy, wyborcami, społeczeństwem. Niewiele ma wspólnego z przeszłością, ta bowiem użyta może być w dowolny sposób. Polityka historyczna w rocznicowym wydaniu – co wydaje się interesującym – żywi się innymi rocznicami. Historia różnych obchodów nakłada się na siebie (zobacz np. tutaj), zaś wcześniejsze rocznice bywają jedynymi realnie historycznymi punktami odniesienia w przeszłości.
A.K.